Z wykształcenia jestem farmaceutką, z wyboru serca zielarką. Wierzę, że każdy rodzaj obcowania z przyrodą wpływa na nas uzdrawiająco. Przez kontakt z ziołami – artystyczny, bezpośredni jak uprawa ziół w ogrodzie, czy na balkonie, aromaterapia, stosowanie ziół w kuchni – odczuwamy ich dobroczynne działanie. W otoczeniu roślin leczniczych zdrowieje dusza i ciało. 

Pierwsze miesiące życia spędziłam na polu rumianku. Rodzice oprócz wykonywania oficjalnej pracy zawodowej, jak mnóstwo ludzi mieszkających wokół Strzegomia w tamtych czasach, zajmowali się również uprawą ziół. Mama opowiadała mi, że z tatą zdejmowali górę wózka i wstawiali mnie w „morze” rumianku. Podobno w ogóle nie chorowałam. Nie pamiętam tych wydarzeń w obrazach, lecz w jakiś sposób musiały się we mnie zapisać bo zapach rumianku do dzisiaj działa na mnie niesamowicie kojąco.

Z ziołolecznictwa wywodzą się medycyna i farmacja a i dzisiaj, już jako fitoterapia, jest ono ich cennym elementem. Coraz bardziej zauważanym i na nowo docenianym.
Kocham je za to, że jest nie tylko skuteczne, ale i piękne. 

Jestem też trenerem VCC oraz wykładowcą w Studium św. Hildegardy w Legnicy. Przekazuję pełnię mądrości św. Hildegardy a moją specjalnością są jej wyjątkowe receptury. Kiedyś jedna z moich studentek powiedziała, że mam “emocjonalny stosunek do ziół”. Nie było w tym ani grama przesady.

Poza ukochaniem sobie ziołolecznictwa, pałam też miłością do nature printingu. Stempluję darami natury i tu pewnie cię nie zaskoczę – w roli głównej: rośliny lecznicze.